Jak można przeczytać w prasie, już od 6 listopada 2014 w ubraniowej sieciówce H&M będzie można kupić kolekcję zaprojektowaną przez Alexandra Wanga #ALEXANDERWANG&HM projektanta, który oprócz tworzenia swojej własnej marki, jest też dyrektorem domu mody Balenciaga.
W kolekcji Alexandra Wanga dla H&M’u mają się znaleźć odzież i dodatki zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn, oraz – podobno – linia przedmiotów codziennego użytku.
Muszę przyznać, że trochę kosmiczny styl Aleksandra Wanga bardzo mi się podoba. Jest bardzo nowoczesny i taki streetowy, najbardziej przekonują mnie faktury materiałów przypominające specjalne zastosowanie, a nie codzienne ubrania np: płaszcz wyglądający bardziej na piankę do nurkowania.
W sieci krąży już kilka projektów Aleksandra Wanga, które znalazły się w kolekcji dla H&M. Reklama w prasie którą widziałam zawiera nie tylko zdjęcia wybranych modeli, ale również ich ceny. Np. sukienka na zdjęciu poniżej kosztować będzie 299zł. Parka podobna do tej na powyższym zdjęciu – 1299zł, a podobna do niej kurtka – 599zł. Zatem – jak na sieciówkę przystało – znacznie taniej niż w butiku projektanta
No i przy tej okazji, trudno nie wspomnieć analogicznego modelu działań marketingowych: osławionej sprzedaży torebek Wittchena (marki targetowanej jako luksusowa) w tanim i popularnym sklepie jakim jest Lidl.
Być może nie jest to identyczna sytuacja, ponieważ w Lidlu sprzedają również żywność, a w H&M nie. Ale w H&M są nie tylko ubrania, ale też buty, bielizna, ciuchy sportowe, jakieś bliżej nieokreślone dodatki i gadżety w stylu tandetnych chińskich kosmetyczek, a nawet akcesoria do włosów i jakieś kosmetyki. Na stronie internetowej widzę, że teraz w H&M są nawet elementy dekoracji wnętrz jak np: naczynia, wazony, czy dywany (które nawiasem mówiąc dywanem to raczej nie powinny się nazywać bo są to bawełniane chodniki po 79zł).
Osobiście sieciówki H&M nie lubię. Z tego co widziałam w H&M jakość produktów oceniam bardzo nisko. W dodatku zawsze są tam dzikie tłumy nastolatek, w przebieralniach panuje totalny bałagan (mam na myśli pozostawiane ubrania których nikt nie sprząta, wieszaki na podłodze), a wiele rzeczy już na etapie przymiarek jest pobrudzonych i poniszczonych.
Nie, nie lubię tego sklepu i dla mnie jest wcale nie lepszy od Lida, w którym w koszach powrzucane są jakieś ubrania. Może nawet w Lidlu jest lepiej bo część ciuchów jest przynajmniej zafoliowana i niemierzona bo przymierzalni przecież nawet tam nie ma.
Nie zmienia to faktu, że nie mam ani jednego ciucha z H&M i ani jednego ciucha z Lidla. I nie zamierzam mieć.
Wracając do kolekcji Alexandra Wanga dla H&M’u, to nie jest to nowa akcja marketingowa, ponieważ ze szwedzką marką H&M współpracowali już różni projektanci. Pierwszy był w 2004 roku Karl Lagerfeld, w 2005 Stella McCartney, w 2006 duński duet Viktor & Rolf, w 2007 Roberto Cavalli, w 2008 brytyjski projektant Matthew Williamson, a później Rei Kawabubo, w 2009 Jimmy Choo, w 2010 francuska projektantka Sonia Rykiel, potem Lanvin, w 2011 roku w H&M sprzedawano błyszczące sukienki Versace. W 2012 sieciówka H&M współpracowała z domem mody Marni i belgijskim domem mody Maison Martin Margiela. Zatem – niemal same znakomite nazwiska, mnóstwo pięknych projektów i projektanci których na prawdę cenię.
No ale to nie powód aby stać od świtu pod sklepem i walczyć o ubrania z innymi klientkami, oraz w szale zakupów brać rzeczy bez mierzenia i bez spokojnego oglądania. A tak właśnie wyglądają zwykle zakupy w H&M gdy RZUCAJĄ rzeczy od projektantów. Zupełnia jak RZUCILI torebki Wittchena do Lidla. Dlatego chyba już zgadliście – nie idę do H&M po ubrania Aleksandra Wanga. Tak samo jak nie poszłam do Lidla po torebkę Wittchena. A Wy?
Twoje zdanie ma znaczenie! Zapraszam do dyskusji w komentarzach
2 komentarzy do "Kolekcja Alexandra Wanga dla sieciówki H&M"
1299za kurtkę to dla mnie i tak za dużo. Jeszcze jakby była ze skóry albo z futrem to ok:) Więc raczej wybiorę się tylko pooglądać.
widziałam już nie raz jak rzucały się do hm tłumy celebrytek ;p też się nie wybieram ale fajny post xd