W okresie świątecznym można kupić wiele ciekawych rzeczy do jedzenia. W listopadzie kupiłam w Lidlu za 34.99zł pieczeń z zająca argentyńskiego, która leżała sobie w zamrażalniku aż do 1 stycznia 2015 roku kiedy to postanowiłam ją przyrządzić
Przyrządzić to w tym przypadku zbyt szumne słowo, ponieważ owe przyrządzenie sprowadza się do:
- Rozgrzania piekarnika
- Włożenia do piekarnika zająca na aluminiowej tacce z przykryciem
- Odczekanie 3 godziny, aż się upiecze
Zająca trzeba piec 3 godziny, lub dwie godziny na opcji termoobiegu. Ja wybrałam dłuższe pieczenie, jakoś tak wydawało mi się że będzie lepiej jeśli będzie dłużej dochodził
Zdecydowanie lubię takie gotowe dania. Są łatwe w przygotowaniu, a jednocześnie bardzo smaczne i nie napakowane chemią. Dobrym dodatkiem do zająca jest wg mnie coś słodkiego np: żurawina. Zająca podałam wg sugestii na opakowaniu (rysunku) z kluseczkami – Gnocchi Ripieni – tak się złożyło, że również z Lidla z serii Deluxe.
Miałam dwie wersje – Gnocchi Ripieni z bazylią, która była bardzo wyrazista i uznałam że zanadto zdominuje królika, oraz Gnocchi Ripieni z nadzieniem serowym z dodatkiem sera podpuszczkowego niedojrzewającego scamorza i cykorii radicchio, które pasowały idealnie.
Po przygotowaniu mięso z zająca było kruche, a jednocześnie soczyste, ponieważ (tak sądzę że to dlatego) piekło się w sosie własnym, oraz z dodatkiem boczku pod przykryciem.
Jedyny zarzut, jaki mam do Pieczeni z zająca argentyńskiego Deluxe z Lidla jest taki, że udka / podudzia nie były równej wielkości. Może uznacie to za głupie, ale jeśli zapraszam gości, to jednak chciałabym podać ładne, w miarę równe porcje i patrząc na zdjęcie na opakowaniu spodziewałam się czegoś innego niż czterech kawałków różnej wielkości które otrzymałam. Po wyjęciu z piekarnika i zdarciu folii aluminiowej Pieczeń z zająca argentyńskiego Deluxe z Lidla prezentuje się tak: jedno duże podudzie i trzy małe udka.
Mimo to, pieczeń z zająca argentyńskiego wszystkim smakowała, a ja nie musiałam się za wiele napracować Zatem – czego chcieć więcej od dobrego obiadu?
Lubię właśnie takie gotowe dania z Lidla. Szkoda, że można je kupić tak rzadko.
Twoje zdanie ma znaczenie! Zapraszam do dyskusji w komentarzach
1 Komentarz do "Pieczeń z zająca argentyńskiego"
Ale narobiłaś mi ochoty na takie cudo! Przyznam się szczerze, że nigdy nie jadłam królika, ale to wygląda smakowicie