W związku z Nowym Rokiem przyszedł mi do głowy pomysł, abo każdego dnia zapisywać miłe rzeczy, które się wydarzyły. Bo czy nie jest czasem tak, że mimo wielu świetnych chwil jakoś lepiej pamiętamy te złe?
Ja właśnie tak mam. Jedna gorsza rzecz potrafi mi przesłonić dziesięć znakomitych. Pomyślałam więc, że pod koniec tego roku przy okazji podsumowań chcę spojrzeć do notesu i przypomnieć sobie miłe rzeczy, które mnie spotkały. Same rzeczy dobre i miłe, a nie tylko miłe ALE…. I nawet takie drobiazgi, których zdarza się przecież bardzo wiele, a o których zapomniałam przy okazji najróżniejszych problemów.
Nie zachęcam Was wcale do samooszukiwania się. Po prostu codziennie zapisuję wszystkie rzeczy dobre, jakie mi się przydarzyły. Pomijam milczeniem te złe. Bo jaki byłby sens pisać, że to czy tamto mi nie wyszło i znowu to rozpamiętywać? Oczywiście nie mówię, żeby nie wyciągać wniosków z popełnianych błędów. Chodzi mi raczej o takie bezsensowne krytykowanie się. Efekt mojej magicznej metody koncentrowania się na tym co dobre, jest taki, że:
- utrwalając na papierze miłe rzeczy lepiej o nich pamiętam
- uczę się doceniać nawet drobiazgi, oraz kwestie na które zwykle nie zwracam uwagi
- nawet w gorsze dni po prostu muszę dostrzec coś dobrego, a jeżeli takiej rzeczy nie ma, to…
- muszę zrobić dla siebie coś dobrego Jak w tym cytacie motywacyjnym, który może znacie…
Dziś mija trzynaście dni mojego eksperymentu i muszę powiedzieć, że sama jestem zaskoczona tym jak wiele miłych rzeczy spotyka mnie na co dzień! Mało tego – patrzę do notesu i wygląda na to, że moje życie jest fantastycznie uporządkowane.
Czy to faktycznie taka MAGICZNA metoda? Wygląda na to, że tak, bo to… po prostu pozytywna afirmacja
Polecam
Twoje zdanie ma znaczenie! Zapraszam do dyskusji w komentarzach
15 komentarzy do "Magiczna metoda"
Ciekawa metoda muszę przyznać i na pewno po kilku miesiącach fajnie będzie spojrzeć wstecz ile miłych rzeczy nas spotkało 😉
Dziękuję. Czasem warto sobie to przypominać zwłaszcza jeśli ktoś ma tendencję do pamiętania głównie negatywnych rzeczy. To w sumie coś podobnego jak Słoik Szczęścia (Happiness Jar), który u wielu osób działa
To na prawdę działa! Nie miałam pojęcia, że opisując swoje uczucia przez ostatnie tygodnie tak bardzo sobie tym pomagam, ale rzeczywiście się tak dzieje 😀
Bardzo się cieszę! Wszystko zaczyna się w głowie
To dobre narzędzie do pracy nad sobą i walki z negatywnymi emocjami
A ja nie słyszałam o takiej metodzie, ale może to pomoże mi uwierzyć w końcu w siebie. Myślisz, że na to zadziała? 😉
Spróbuj. Nic nie tracisz
Julio, zainspirowałaś mnie, od dziś zaczynam ten eksperyment, chcę zobaczyć jakie efekty przyniesie w moim przypadku :D.
Bardzo się cieszę Mam nadzieję, że efekty Cię zaskoczą, pozytywnie oczywiście.
Może spróbuję, czasami fajnie mieć coś pod ręką co sprawi, że się uśmiechnę, a na pewno miło będzie coś takiego poczytać 😉
To że wszyscy przyzwyczaili się że szczoteczka = włosie nie znaczy, że włosie jest najlepsze. Przekonałam się o tym porównując szczoteczką z włosia i silikonową do twarzy.
Im więcej powodów do zadowolenia tym lepiej w tym stresującym świecie 😉
Już nie długo nowy Nowy Rok, więc znowu jest kolejny powód by szukać powodów do uśmiechu 😉
Jest to jakaś logika
Ciężko jest z dnia na dzień jednak zmienić swoje myślenie, sama ostatnio próbuję i nic z tego nie wychodzi niestety… no ale będę dalej nad sobą pracować i mam nadzieję że niedługo będą jakieś tego efekty…