Minął prawie rok, odkąd przestałam używać do twarzy i ciała kosmetyków zawierających w składzie SLS i SLES. W tym poście powiem Wam co w związku z tym zauważyłam i czy było warto.
Co to jest SLS i SLES?
SLS (Sodium Lauryl Sulfate) i SLES (Sodium Laureth Sulfate) to syntetyczne, silne detergenty. Ich właściwości to: oczyszczanie i odtłuszczanie. Do tego spienianie samych kosmetyków. Główny problem SLS i SLES jest taki, że naruszają one naturalną barierę ochronną skóry. To wyjaśnia dlaczego po umyciu twarzy i ciała kosmetykiem z SLS lub SLES moja skóra była ściągnięta i przesuszona, a często też zaczerwieniona i podrażniona. W dodatku mimo przesuszenia moja cera zaczynała szybciej się przetłuszczać. Teraz już wiem, że była to po prostu jej reakcja ochronna na naruszenie naturalnej bariery lipidowej…
Bye bye SLS i SLES w oczyszczaniu twarzy
Moim pierwszym ruchem było wyeliminowanie z pielęgnacji twarzy żeli, pianek i kremów oczyszczających zawierających te 2 składniki. Pisałam o tym w poście: SLS w moim żelu do mycia twarzy…. Okazało się, że nawet produkt dedykowany każdemu rodzajowi skóry, w tym suchej albo wrażliwej może zawierać Sodium Lauryl Sulfate i Sodium Laureth Sulfate.
Co wynikło z wycofania SLS i SLES z mojej pielęgnacji twarzy?
- Musiałam się przyzwyczaić, że kosmetyki mniej się pienią.
- Zaczęłam szukać droższych i naturalnych produktów, ponieważ tanie kosmetyki drogeryjne są w większości oparte właśnie na SLS’ach.
- Zaskoczyło mnie, że nawet marki selektywne nie stronią od tych składników.
- Krótko po odstawieniu SLS’ów moja skóra stała się mniej wrażliwa i zaczerwieniona.
- W po kilku miesiącach zauważyłam, że cera jest wyraźnie lepiej nawilżona i bardziej jędrna.
- Po prawie roku widzę, że w ogóle się nie przetłuszcza.
- Nie wiem już, czym są suche skórki na twarzy.
- W rezultacie: skóra mojej twarzy jest w znacznie lepszej kondycji, nie tak łatwo ją już podrażnić, zapomniałam co to jest uczucie ściągnięcia i przesuszenia, a nawet swędzenia.
Czy było warto wycofać SLS i SLES z pielęgnacji twarzy? Tak! Zdecydowanie!
Jeśli szukacie kosmetyków do oczyszczania twarzy, które nie zawierają SLS’ów to jest coś co mogę Wam polecić Z tańszych na pewno Micelarny Żel Do Mycia Twarzy GoCranberry polskiej firmy Nova Kosmetyki. Opakowanie 150ml kosztuje 18,50zł.
Z marek selektywnych świetne są Płyny do mycia twarzy FOREO na dzień i na noc. W prawdzie znacznie droższe (ceny to 124,90zł i 149,90zł za opakowania 100ml), ale bardziej wydajne i zaawansowane niż w 100% naturalny produkt.
Bye bye SLS i SLES w pielęgnacji ciała
Bardzo lubiłam najróżniejsze żele pod prysznic o fajnych zapachach. Szczególnie upodobałam sobie serię żeli pod prysznic Jardins du Monde Yves Rocher, lubiłam też serię Plaisirs Nature Yves Rocher, fajnie pachnące taniutkie żele pod prysznic ISANA…
Byłam tylko zdziwiona jak to możliwe, że mimo regularnego nawilżania skóry nawet drogimi kosmetykami jest ona nadal sucha, ściągnięta a nawet swędzi… Postanowiłam przestać używać żeli pod prysznic z SLS i SLES.
Co wynikło z wycofania SLS i SLES z pielęgnacji ciała?
- Musiałam poszukać kosmetyków, które nie będą zawierały tych składników, ale będą tak przyjemne w stosowaniu jak pachnące, pieniące się żele. Na szczęście nie jest tak źle Da się znaleźć fajne żele por prysznic bez SLS. Z tańszych kosmetyków sprawdźcie np: 3 żele pod prysznic Yves Rocher i olejek pod prysznic bez SLS. Z naturalnych kosmetyków wybór jest dużo większy: np: Żel do mycia ciała i olejek Organic Heaven. Do tego dochodzę jeszcze naturalne mydła, które również polubiłam.
- Kosmetyki pod prysznic nie zawierające SLS i SLES potrafią fajnie i mocno się pienić, więc jeśli to dla Was ważne nie odczujecie różnicy.
- Krótko po odstawieniu SLS’ów zauważyłam że moja skóra stała się o wiele lepiej nawilżona.
- Nigdy nie zdarza mi się już swędzenie podrażnionej, suchej skóry.
- Nie muszę już codziennie używać kosmetyków nawilżających, nic się nie stanie jeśli nie zrobię tego nawet przez kilka dni. Wcześniej było to dla mnie nie do pomyślenia!
Czy było warto wycofać SLS i SLES z pielęgnacji ciała? Tak! Zdecydowanie!
Ja nie mam wątpliwości, że wyeliminowanie z mojej pielęgnacji kosmetyków zawierających SLS i SLES było doskonałym wyborem. Teraz zawsze czytam składy i po prostu rezygnuję, kiedy widzę, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Myreth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfoacetate na liście INCI.
A jak jest z tymi składnikami u Was?
Twoje zdanie ma znaczenie! Zapraszam do dyskusji w komentarzach
25 komentarzy do "Czy warto wycofać z pielęgnacji SLS i SLES?"
Ja już dawno wycofałam to świństwo z mojej pielęgnacji Skóra tylko się odwdzięcza. Wam też to polecam dziewczyny. Dobrze że zrobiłaś taki post Julia.
Dzięki Zuza. Pomyślałam że podsumuję moje doświadczenia po wycofaniu SLS i SLES z mojej pielęgnacji. Może komuś się przydadzą
Mam pytanko. W żelach Balea jest Sodium Coco Sulfate. Wiecie może dziewczyny czy to bezpieczny składnik?
Czytałam że Sodium Coco Sulfate (SCS) to łagodniejsza wersja Sodium Lauryl Sulfate (SLS). Mam nadzieję, że wypowie się ktoś bardziej kompetentny w tej kwestii.
U mnie też coraz więcej naturalnej pielęgnacji. Po części dzięki Tobie ale też innym dziewczyno które mnie uświadomiły. Nie wyobrażam już sobie żelu do mycia rąk z SLS a kiedyś zawsze używałam. Tak samo żel pod prysznic i wiadomo że do twarzy. Im mniej chemii tym lepiej!
Zgadzam się Joanna i też coraz bardziej lubię naturalną pielęgnację. Okazuje się że może być skuteczna, przyjemna w stosowaniu i wcale nie taka droga.
Zgadzam się że warto wyeliminować SLSy. Też nie byłam świadoma ile robią złego póki nie zdiagnozowano u mnie atopowego zapalenia skóry. Pani dermatolog od razu spytała czego używam i zaleciła zmianę. Prawie od razu zobaczyłam u siebie poprawę. Nie dajcie sobie wmówić że detergenty typu SLES i SLS to nic takiego. Naprawdę mają złe działanie.
Też spotkałam się z opinią że przy AZS trzeba zaprzestać stosowania SLS i SLES. Dobrze że widzisz u siebie poprawę Paulina!
W produktach z Foreo jest akurat ALS, więc można to uznać za produkt z SLS
Nie zgłębiałam jeszcze kwestii ALS, ale negatywnego wpływu na moją skórę nie zauważyłam. Mógłbyś coś więcej napisać o tym składniku Przem? Chyba nie jest równie zły co SLS i SLES?
Jeżeli chodzi o budowę, to niewiele się różni. Zamiast sodu jest grupa amonowa. Również może być drażniący.
Dziękuję za odpowiedź! W takim razie muszę się przyjrzeć czy na dłuższą metę ALS nie będzie działać drażniąco.
A wiesz coś może o Sodium Coco Sulfate (SCS)? Ola pytała o to wyżej, ale ja niewiele wiem o tym związku. Czy jest taki zły w żelach do mycia ciała?
To jest to samo, tylko otrzymane z kokosa
Dziękuję Przem.
Nie warto używać kosmetyków z taką chemią, zwłaszcza jeśli ktoś ma wrażliwą skórę
Zdecydowanie. Szkoda tylko, że w wielu drogeryjnych kosmetykach dla wrażliwej skóry pełno jest złych składników.
Kurcze, odstawienie tych preparatów to chyba była ciężka sprawa? Teraz już wiem, dlaczego moja skóra tak źle reaguje na kosmetyki z niższej półki z drogerii.
Nie tak bardzo Jest coraz więcej bardzo dobrych kosmetyków bez SLS i SLES, które są równie przyjemne w stosowaniu. Spróbuj na jakiś czas odstawić SLS’y – myślę że poczujesz różnicę.
Teraz prawie w każdym kosmetyku znajdziemy te składniki, a wiele kobiet nie zważa na to co kupuje.. Szkoda, bo może nasz skóra czułabym się o wiele lepiej.
Masz rację. Na szczęście coraz więcej osób czyta składy i jest świadoma tego co używa.
Ja chyba sama muszę się nauczyć co oznaczają poszczególne składniki w kosmetykach. Będę o wiele bardziej zwracać uwagę na skład.
Dobrze jest znać skład kosmetyków, a jeszcze lepiej znać to czego nasza skóra lubi, a czego nie. Można wiele zyskać 😉
Masz rację maria. Niestety zanim ja się tego dowiedziałam musiałam przejść wiele podrażnień i kłopotów. Przekonać się na własnej skórze…
Będzie trzeba chyba na nowo przestudiować skład wielu kosmetyków bo pewnie w nich tkwi wiele problemów dla skóry…
Dokładnie…