Jeśli czytacie ten tekst to znaczy, że jesteście użytkownikami smartfona z systemem Android i zauważyliście, że system „zamula”, czyli działa coraz wolniej. W dodatku non stop ściągają Wam się aktualizacje zainstalowanych aplikacji Google i może zaczęło Wam to wkurzać? Mnie tak.
Kiedy kilka lat temu odkryłam sklep Google play, byłam pod ogromnym wrażeniem: mnogość aplikacji na każdą okazję, niesamowita kreatywność twórców, a do tego bardzo wiele aplikacji jest całkiem za darmo.
Wow! Nic, tylko instalować w telefonie
Każdorazowo, pobierając aplikację ze sklepu Google play trzeba jednak zaakceptować kilka jej uprawnień.
Na początku sądziłam że te tzw. uprawnienia są po prostu niezbędne do prawidłowego działania aplikacji. W sumie to przecież logiczne, że ściągając np: aplikację Moje trasy trzeba zaakceptować fakt, że będzie ona potrzebować uprawnień Lokalizacja, czyli dostępu go GPS’s. Rozumiałam też wyjaśnienie uprawnienia Tożsamość (Używa co najmniej jednego z tych rodzajów danych: konta na urządzeniu, dane z profilu) bo aplikacje pobieram gdy jestem zalogowana w sklepie Google play.
Dlatego też od początku przyzwyczaiłam się do tzw. uprawnień i bez większego zastanowienia klikałam przycisk: ZAINSTALUJ. Widoczna obok opcja: ANULUJ, – czyli brak akceptacji dla polityki Google Inc. – nie pozwala na zainstalowanie aplikacji. Jeśli więc chcecie mieć daną aplikację musicie się zgodzić na warunki Google Inc.
Co do aktualizacji, to rozumiem, że powstają nowsze wersje różnych aplikacji, które mają nowy wygląd i funkcje. W sumie jest to nawet wygodne, że gdy telefon nawiąże z Internetem przez WiFi, nowsze wersje zainstalowanych aplikacji pobierają się same.
Jednak w pewnym momencie zarówno kwestia Uprawnień aplikacji Google Inc., jak kwestia ich ciągłego automatycznego aktualizowania zaczęła mnie zastanawiać…
TELEFON ZAMULA…
Po pierwsze ostatnio mój telefon zaczął znacznie wolniej chodzić, a nawet się zawieszać. I to tak, że czasami ciężko było mi nawet zadzwonić! Gdy sprawdzałam jakie procesy działają zajmując mi tyle procesora odpowiedź zawsze była taka sama: najróżniejsze usługi Google.
Co takiego zmienia się w aplikacjach poczty, map czy youtube, co wymaga ciągłego instalowania nowych uaktualnień aplikacji, oraz nieustannego działania w tle, nawet gdy ekran jest wyłączony? To właśnie mnie zastanowiło, ponieważ w rezultacie miałam mniej aplikacji niż na samym początku posiadania mojego telefonu, a chodził on znacznie gorzej.
Aplikacje Google aktualizują się non stop zajmując coraz więcej pamięci. Do tego cały czas działają w tle zabierając moc procesora i zużywając baterię.
UPRAWNIENIA APLIKACJI
Druga sprawa to tzw. uprawnienia aplikacji. Przy pobieraniu różnych aplikacji w sklepie Google play, należy zaakceptować różne „Uprawnienia”, aby móc pobierać aplikacje. Na swojej stronie Google pisze, że:
Przed pobraniem aplikacji z Google Play często musisz najpierw zgodzić się na uprawnienia aplikacji…
Prawdę mówiąc ja jeszcze nigdy w sklepie Google play nie spotkałam się z aplikacją, która nie wymagałaby akceptacji uprawnień. Google pisze o częstej konieczności zgody. Cóż, -moim zdaniem – jest to raczej WARUNEK KONIECZNY do pobrania aplikacji niż sytuacja która może mieć miejsce albo nie…
Uprawnienia dla aplikacji Google play są posegregowane w tzw. grupy uprawnień. Należą do nich grupy takie jak np: Tożsamość, Kontakty, Lokalizacja, Aparat, Mikrofon, Czujniki na ciele, czy Inne, a każda grupa uprawnień jest dokładnie opisana na stronie Google, gdzie można przeczytać co właściwie oznacza, że zgadzamy się na dane uprawnienia. A jest to bardzo ciekawe, o czym za chwilę.
Teraz dodam tylko jedną ciekawostkę: Aktualizacja aplikacji może wprowadzać zmiany w grupie uprawnień, więc nawet jeśli instalując aplikację się na coś nie godziliście, Google i tak może wprowadzić to do nowej wersji. Cytat ze strony informacyjnej Google:
CO ROBIĄ APLIKACJE GDY ŚPIMY?
Moim zdaniem wygląda na to, że – bez naszej zgody a nawet wiedzy – aplikacje robią co chcą w naszych telefonach. Na stronie Google wczytałam się dokładniej w grupy uprawnień zwracając uwagę na co właściwie one pozwalają. Muszę się przyznać, że wnioski mnie przeraziły, ponieważ wygląda na to, że aplikacje robią bardzo dużo rzeczy o których nie mamy pojęcia. I które niekoniecznie byśmy chcieli. Przynajmniej ja.
Poniżej kilka fragmentarycznych informacji o kilku wybranych grupach uprawnień Google play. Jeśli chcecie sprawdzić szczegóły, które -z pewnością będą ciągle się zmieniać – odwiedźcie i wczytajcie się w stronę: Google play grupy uprawnień. Ja wybrałam kilka ciekawszych, a raczej dających do myślenia…
Czy podaliście swoje imię i nazwisko w sklepie Google play? Jeśli nie, to nie szkodzi, ponieważ dzięki aplikacji Google i tak będzie znać te dane. Cytując:
Dostęp do tożsamości może obejmować:
- odczytywanie Twojej karty kontaktu (np. imienia i nazwiska oraz danych kontaktowych),
- modyfikowanie Twojej karty kontaktu
No ale wiele osób i tak podaje takie dane w portalach społecznościowych, więc nie macie się czym przejmować. Szkoda tylko że:
Aplikacja może używać kontaktów dostępnych na urządzeniu, w tym odczytywać i modyfikować je.
To już możliwości uprawnienia aplikacji Google Inc występującej pod nazwą: Kontakty
Pomyślcie tylko co macie w telefonach: numery telefonów do rodziny i znajomych, numery do lekarzy i szkół, adresy pocztowe, dane współpracowników i kontrahentów… Mnóstwo ważnych, PRYWATNYCH informacji!
Wyobraźcie sobie teraz, że biorę do ręki Wasz telefon i wszystko to sobie kopiuję. I mam już kontakty do całej Waszej rodziny, szefa, a także świetnych kontrahentów… Cenne informacje, które mogą mi się przydać np: do rozkręcenia biznesu, szukania Waszych słabych stron, albo wręcz… szantażu!
Zwykła aplikacja Moje trasy Google Inc., o której wspominałam na początku była mi potrzebna do zapisywania tras przejażdżek na rowerze. Ciekawa jestem więc po co ta aplikacja ma odczytywać moje kontakty? Trochę do podejrzane.
- Uprawnienie aplikacji Google Inc: Lokalizacja
Uprawnienie Lokalizacja potrafię wytłumaczyć funkcjonalnością aplikacji opartych na działaniu GPS’a – tak jak właśnie ta aplikacja Moje trasy. Jednak coraz więcej aplikacji, które wcale nie powinny GPS potrzebować i tak mają takie uprawnienie. Pozwala ono na zidentyfikowanie miejsca naszego pobytu w każdej sekundzie, w której mamy ze sobą swój smartfon, czyli praktycznie cały czas.
Aplikacja może używać informacji o lokalizacji urządzenia. Dostęp do informacji o lokalizacji może obejmować:
- informacje o przybliżonej lokalizacji (na podstawie sieci),
- dokładną lokalizację (na podstawie GPS-u i sieci),
- dostęp do dodatkowych poleceń dostawcy informacji o lokalizacji,
- dostęp do GPS-u.
Może teraz czytając ten posty myślicie, że przesadzam?
Zwróćcie jednak uwagę, że na kilka uprawnień zgadzamy się jednocześnie. Oznacza to więc na przykład, że naszą dokładną lokalizację w każdym momencie można połączyć z tożsamością, oraz informacjami o kontaktach z telefonu. Wobec tego np:, jeśli w kontaktach macie wpisanego dentystę, to Google wie, że w danej chwili siedzicie na fotelu dentystycznym pod konkretnym adresem. A jeśli wcześniej sprawdzaliście w sieci czy usuwanie kamienia nazębnego boli, to Google już wie po co poszliście do dentysty. Dowie się jaką jechaliście trasą i czy po drodze odwiedziliście ulubionego spożywczaka…
ANONIMOWOŚĆ? DOWCIPNE!
Bo co powiedzie np. na to, że jakaś aplikacja odczytuje wydarzenia w Waszym kalendarzu oraz informacje poufne? Jest to napisane wprost na stronie Google. Albo, że aplikacja sama dodaje i modyfikuje wydarzenia z Waszego kalendarza. Do tego wysyła e-maile bez Waszej wiedzy? To funkcjonalności uprawnień aplikacji pod niewinną nazwą Kalendarz.
ZA WYSOKI RACHUNEK?
Czy kiedykolwiek zdziwił Was rachunek za telefon? Przyjrzyjcie się bliżej aplikacjom, przy których pobieraniu zgodziliście się na uprawnienie Telefon. Jedna z ciekawszych rzeczy tego uprawnienia to:
nawiązywanie połączeń bez Twojego udziału
I to pozostawię jako zakończenie tego – i tak już – bardzo długiego postu. Teorie spiskowe to nie moja działka, ale w związku z tym co napisałam wyżej sądzę że:
- Aktualizacje aplikacji ze sklepu Google Play są po to, abyśmy się zgadzali na coraz to nowe ingerencje w naszą prywatność, ale nie mieli tego świadomości.
- Stałe działanie aplikacji w tle zajmuje tyle miejsca, ponieważ coraz to nowe informacje o naszej lokalizacji, kontaktach i działaniach są stale przesyłane do Goolge.
Twoje zdanie ma znaczenie! Zapraszam do dyskusji w komentarzach
24 komentarzy do "Uprawnienia aplikacji Google play – mały szok?"
Świetny tekst Julia! Nie wiedziałam że tak to wszystko wygląda. Muszę teraz sprawdzać bardziej aplikacje. Włączyłam sobie też blokadę automatycznej aktualizacji. Gdyby nie Twój wpis to bym o tym nie pomyślała. Dzięki!
Dziękuję! Z tą blokadą automatycznej aktualizacji to dobra opcja.
Bardzo dobrze że to napisałaś. Coraz więcej się mówi o tym że google za bardo sobie pozwala. Podlinkowałam Cię na fb może więcej osób przeczyta Twój wpis.
Nie bierzesz jednak pod uwagę że niektórzy mają za nic swoją prywatność i wszędzie podają mnóstwo osobistych informacji. Np zdjęcia swoich dzieci na fb albo domówi i samochodów. Dlatego to co dla Ciebie jest takie wstrząsające inni będą mieć w nosie 😛
Ja akurat nie mam tego problemu bo od telefonów z androidem wolę swój Windows Phone
Kilka miesięcy temu pozbyłem się Nexusa przeszedłem na heitowany iPhone właśnie z tego powodu oraz permamentnej inwigilacji itp.
powiem tak nastał upragniony błogi spokój.
Około 5 lat Udręki Googlowej i teraz dopiero widzę że powinien mieć w nazwie Windows XP Google Edition a nie Android. Polecam przesiadkę na cokolwiek byle daleko od googla.
Ja od kilku miesięcy jestem zadowoloną użytkowniczką systemu Windows Phone. Początkowo płakałam nad małą ilością gier i niektórych aplikacji, jednak po Twoim poście jest mi jeszcze lepiej niż było kilka minut temu. Jednak prawda jest taka, że wszystkie serwisy wyłudzają od nas dane osobowe. Nawet szeroko znany facebook. Nie wiem co by trzeba było robić, aby się przed tym ustrzec. Chyba kupić stary telefon na Symbianie i oddać wszelkie inne sprzęty (laptopy itd.).
Stary telefon na Symbianie hehehe – dobry pomysł
A co do facebook to cóż – ja tam nie mam konta, nigdy nie miałam i nie mieć zamierzam. Nie uległam presji otoczenia i testom w stylu: „ALE JAK TO CIĘ NIE MA NA FB? DLACZEGO???” Więc pod tym względem śpię spokojnie
A to chociaż o tyle udało Ci się zachować ciut prywatności, podziwiam 😀 Ja używam bardziej samego messengera na telefonie, na laptopie nie wiem kiedy ostatni raz włączyłam fb. Ale to pewnie i tak na jedno wychodzi.
Jeśli mamy otwarty Facebook, to szpieguje on inne strony na jakie wchodzimy, dlatego warto uważać!
W dzisiejszych czasach nawet we własnym domu człowiek nie czuje się bezpieczny.
Dobrze, że nie mam konta na facebooku
Dlatego warto uważnie czytać czego żąda aplikacja przy instalowaniu, jeżeli chodzi o automatyczne aktualizacje, to warto robić to ręcznie. Wiemy wtedy czy czasem coś nie podkrada nam prywatnych danych z telefonu. Najgorszą opcją jest jednak to, kiedy nasza ukochana aplikacja typu messenger, endomondo żąda za dużo.
Słowa „prywatność” i „Android” rzadko można umieścić w jednym zdaniu,chyba że połączymy je ze słowem „brak”.Prawda jest też taka że Google i producenci aplikacji muszą z czegoś żyć i dla nich nasze dane są niejako zapłatą za całą ich pracę bo niekiedy śmieszne ceny aplikacji na Androida lub ich całkowity brak muszą sobie jakoś wynagrodzić.
Problem polega na tym,że android nie posiada żadnych narzędzi do kontrolowania używanych uprawnień przez aplikacje
Może właśnie o to chodziło?
Ale posiada. Na liście plikacji klikamy (u mnie przynajmninej na HTC U11) 3 kropeczki na górze – zazrządaj aplikacjami/uprawnienia – tam można odebrać dostęp. A nie które same aplikacje (w szczególności googlowe i facebookowe) wyłaczyć.
Swoją drogą fajny i jeszcze bardziej dziś (2019) niż w 2015 aktualny. Ostatnio asystent google sam mi się zaktualizował i zalogował (wcześniej był nie zalogowany; nie wiem jak to zrobił bo automat mam wyłączony, ale zrobił i moja irytacja była ogromna). Więc w wyłączyłem aplikację „google” na liście aplikacji do zarządzania. Wszysto działa.
Też to do mnie dotarło jakiś czas temu. Za aplikacje płacimy naszymi danymi i prywatnością. Na świecie nie ma NIC za darmo…
Jeśli telefon spowalnia to polecam też aplikacje typu Cleaner które pomagają wyczyścić wiele zbędnych rzeczy które nam się zbierają w telefonie nawet bez naszej wiedzy
Miałam tę aplikację w poprzednim telefonie, ale niektórym nawet to nie pomoże 😉 Na szczęście już mam nowy którego wcale nie oszczędzam a super śmiga. No i najważniejsze – nie aktualizuję żadnych aplikacji!
Ostatnio też się dowiedziałam, że niestety windows 10 też nas śledzi, więc proponuje nie aktualizować nowej wersji..
Eh, wszyscy już nas chyba śledzą w internecie…
Niestety Android idzie w złym kierunku, jeżeli chodzi o prywatność. Część open source została przeniesiona do pakietu Usługi Google Play, który jest już zamkniętoźródłowy i nie możemy do końca zweryfikować, co faktycznie robi. Niby dla umożliwienia implementacji niektórych nowszych funkcjonalności do starszych wersji Androida. Od tego momentu ów pakiet żąda mnóstwa uprawnień, a wyłączając je w menedżerze uprawnień (dostępny od Androida 6.0), aplikacje googlowskie zaczynają wyświetlać komunikat, że potrzebują tych uprawnień by poprawnie działać. Co ciekawe, nie zauważyłem kompletnie żadnych problemów z działaniem Gmaila, czy Keep (poza wspomnianym komunikatem) po wyłączeniu wszystkich uprawnień dla Usług Google Play. Swoją drogą to szokujące, jak mało osób ma o tym pojęcie i w ogóle zwraca uwagę na prywatność. Poinstalowane i non stop używane Facebooki, Messengery i inne takie.
Dokładnie. Z mojego punktu widzenia aktualizacje sprowadzają się tylko do żądania coraz większej ilości uprawnień. Poza kosmetycznymi zmianami wizualnymi najczęściej nie wnoszą nic nowego do działania, za to zajmują o wiele za dużo miejsca niż mogłyby na to wskazywać dodatkowe kolory przycisków.
Przeczytałem ostatnio sporo tej tematyki, i jestem zdziwiony takim podejściem do tematu przez kobietę, skoro setki komentarzy dodawanych przez facetów przy takich artykułach, wykazuje porażającą ignorancję połączoną z indolencją syntezy i analizy zagrożenia. Chylę czoła przed Autorką. Pozdrawiam.
Dziękuję za docenienie Ostatnio właśnie czytałam oburzenie jednego pana, który był zaskoczony że aplikacja facebook czyta jego kontakty w telefonie. Prawda jest taka, że sam się na to zgodził klikając „instaluj”. Dlatego uważam że trzeba szerzyć wiedzę o tym jak jesteśmy śledzeni w zamian za darmowe aplikacje.
Dla aplikacji pełniących określone funkcje (np. nawigacja, przeglądarka, galeria) często dostępne są alternatywy z lepiej dopasowanym zestawem uprawnień (np. zamiast przeglądarki, która potrzebuje dostępu do kontaktów, czyli stwarza ryzyko ich ujawnienia, można zainstalować i używać takiej, która takiego dostępu nie potrzebuje). Przy aktualizowaniu aplikacji bywa, że nowa wersja ma więcej uprawnień od poprzedniej (więc trzeba uważać). Rezygnowania z aktualizacji nie polecam (zwłaszcza w przypadku przeglądarki), dlatego że nowe wersje oprogramowania bywają mniej podatne na ataki i wycieki danych niż te stare. Poza tym można iść krok dalej i nowych aplikacji szukać w pierwszej kolejności w sklepie F-Droid, w którym jest tylko wolne i otwarte oprogramowanie, inaczej free and open-source software (czyli takie, w którym trudno zamieścić szkodliwe działanie).