Kiedyś nie znosiłam multipleksów. Sądziłam, że są dziwne, zbyt duże, tłoczne i nie ma w nich magii kina. Od kilku lat jednak multipleksy stały się moim naturalnym wyborem.
Dostrzegłam mnóstwo zalet kin-multipleksów, których wcześniej nie doceniałam. W rezultacie, jeśli wybieram się do kina do zawsze do Cinema City albo Multikina i nawet już nie pamiętam, kiedy byłam w „normalnym” kinie.
Zalety multipleksów, które doceniam to:
– Multipleksy usytuowane są zwykle w galeriach handlowych, więc można wygodnie zaparkować na dużym i najczęściej darmowym parkingu. W małych kinach w centrum miasta może być z tym problem, ale jeśli nie jesteście zmotoryzowani może nie zrobić Wam to różnicy
– Druga zaleta kina usytuowanego w galerii to możliwość zostawienia rzeczy w szatni, albo w szafce. Na ten temat rozwodziłam się w poście: Galeria handlowa: gdzie mogę się rozpłaszczyć? Ja zawsze przeżywam problem noszenia ze sobą okryć wierzchnich 😉 Zastanawiałam się na przykład, dlaczego w kameralnym kinie muszę trzymać kurtkę na kolanach (jeśli nie ma obok mnie wolnego miejsca) i nie mogą otworzyć szatni… W teatrze jest to przecież nie do pomyślenia, więc dlaczego w małych kinach trzeba wnieść ze sobą okrycie wierzchnie, szalik itp. na salę? –
– Co mi się jeszcze podoba w multipleksach? Po zakończeniu seansu nie jest się „wyrzucanym” bezpośrednio na ulicę. To zaleta zarówno kin w galeriach jak i specjalnie wybudowanych multipleksów. Wcześniej, w małych kinach do których chodziłam przez cały okres obowiązkowej edukacji wkurzało mnie bezpośrednie wychodzenie z kina na ulicę. Zwłaszcza zimą kiedy otwierły się drzwi kina i po seansie trzeba było wyjść bezpośrednio na śnieg, deszcz, próz… brrr.
– Duży ekran i wygodne fotele to kolejna zaleta multipleksów. Oczywiście małe kina też miały swój klimat (kino Mikro w Krakowie, albo sale krakowskiego ARS’u, w których. obejrzałam wprost niezliczoną ilość filmów!). W multipleksach doceniam jednak jakość dźwięku, komfortowe fotele, podstawkę na napój – kilka drobiazgów które dają większy komfort.
– Ostatni argument jest dla mnie mega istotny. W multipleksach zwykle nie ma tłumów i za to również je lubię. Nawet w weekend można usiąść wygodnie (może z powodu weekendowych cen biletów?). Podoba mi się, że prawie zawsze mieć cały rząd dla siebie, co pozwala w komforcie cieszyć się dobrym filmem
To wszystko właśnie sprawia, że pomimo mojego sentymentu do kameralnych i studyjnych kin Krakowa, 100% moich wizyt w kinie to albo Cinema City, albo Multikino. Najbardziej przypominają mi one mój ideał kina, czyli kino Kijów w Krakowie (które teraz nazywa się KIJÓW.CENTRUM), tylko w bardziej kameralnej wersji
A jak jest u Was? Wolicie multipleksy w galeriach handlowych czy raczej kameralne kino?
Twoje zdanie ma znaczenie! Zapraszam do dyskusji w komentarzach
18 komentarzy do "Multipleks czy kameralne kino?"
Świetny post Julia tak z rana Ze wszystkim się zgadzam. Niestety ceny biletów w multipleksach są koszmarnie drogie nie mówiąc już o przekąskach więc takie wyjście to niestety spory wydatek.
A dziękuję Faktycznie, że multipleksy cenowo nie rozpieszczają. Dwa sobotnie bilety to ponad 50zł + zestaw popcorn z colą za 21zł. Do tego ciężko po prostu przejść przez galerię i niczego nie kupić. To chyba istota komercji. Wspominał o tym Seba w komentarzu niżej.
Dla mnie multipleksy to nie żadne kino tylko kolejny komercyjny wynalazek. Nie bywam i nie lubię. Pozdro
Dzięki za komentarz Seba. Nie przeczę że multipleksy są komercyjne, ale mnie daweczka komercji też jest potrzebna 😀
Cieszę się, że powstały multipleksy. Dzięki nim motłoch mylący kino z Mc Donald’s-em ma gdzie iść smrodzić i obżerać się swoją kukurydzą, a normalni ludzie mogą w spokoju iść do kina. No i filmy w kinach jakby więcej oferowały, niż krzykliwe tandeciarstwo z multipleksów.
Dzięki że mnie zaklasyfikowałeś do motłochu 😉 Ale dziękuję za komentarz, bo cieszę się że czytuję mnie ludzie ambitni 😀 Fakt, że w multipleksach nie trafisz na kino niezależne i ciekawe niszowe filmy. Takie rzeczy to raczej Kino pod Baranami, albo właśnie krakowskie centrum kinowe ARS. Ale ten post nie był o repertuarze Jeśli przeszkadza Ci jedzenie popcornu to polecam kinoteart Reduta w Krakowie. Tam jest zakaz jedzenia podczas seansu. (Przynajmniej jeszcze był jakiś czas temu).
Zgadzam się ze wszystkim o czym tutaj napisałaś! Chociaż tak rzadko chodzę do kina…
Cieszę się że się zgadzasz, ale szkoda że nie chodzisz do kina tak często jak byś chciała. Może uda Ci się to zmienić?
A ja osobiście nie chodzę do kina i nie wiem, czy kiedyś polubię. Dla mnie film można oglądnąć w domu – na to samo wyjdzie.
Każdy ma swoje preferencje Ja lubię chodzić do kina, ale też nie za często. Zgodzę się, że pewne filmy najfajniej ogląda się na kanapie we własnym domu
Ja preferuje Azjatyckie kino. Lecz niestety u nas nie puszczają takich hitów w żadnych mediach. Polecam romantyczne filmy które już widziałam.
Swego czasu też bardzo lubiłam kino azjatyckie! Obejrzałam chyba wszystkie filmy przetłumaczone na język polski Zwłaszcza horrory. Większość strasznych horrorów kina amerykańskiego to po prostu remake’i azjatyckich filmów i nie mówię tylko o The Ring.
Dokładnie tak jest. Inny film skopiowany przez Hollywood to Old Boy. Bardzo wciągająca fabuła. A zakończenie!
Może zobaczę
Dla mnie nie ma znaczenia do jakiego kina idę. Liczy się z kim i jaki repertuar Kiepski film nawet w super wypasionym kinie będzie nudny a dobry film w małym kinie też będzie dobry Takie jest moje zdanie Julia.
Muszę się z Tobą zgodzić anita że kiepskiego filmu nawet miejsce VIP i super kino nie uratuje.
Nie chodzę do kina, bo akurat mieszkam w mieście, a raczej wiosce, gdzie nie ma kin 😀
Ja niestety unikam kina, bo szczerze to wolę sobie w domu pooglądać coś z moją drugą połówką 😉 a zaoszczędzone na kinie pieniądze przeznaczyć na podróże