Miętowa maseczka Queen Helene to kosmetyk do którego wracam na przestrzeni lat. Jej działanie jest po prostu fenomenalne. Z tej recenzji dowiedzie się za co lubię miętową maseczkę. Porównam też dwa skuteczne, ale łagodne peelingi Queen Helene. Zapraszam!
Kosmetyki Queen Helene mają teraz nowe, bardzo ładne opakowania i to jest właśnie pretekstem do recenzji Wszystkie 3 znam już baaardzo długo, praktycznie od momentu w którym marka pojawiła się w Polsce. To co mogę powiedzieć już na wstępie recenzji – kosmetyki Queen Helene mają świetny stosunek jakości do ceny. Zwróćcie uwagę, że za 22,90zł dostajemy wielkie opakowanie maseczki (227g), które wystarcza na pół roku stosowania! Peelingi w tej samej cenie mają mniej więcej 5 razy większą pojemność niż kosmetyki drogeryjne! Dlatego jeśli na pierwszym miejscu (oprócz działania oczywiście) stawiacie ekonomię i wydajność produktów, to amerykańskie kosmetyki Queen Helene będą dobrym wyborem.
Miętowa maseczka oczyszczająca Mint Julep Masque Queen Helene z glinką zieloną to produkt, którym zasłynęła marka Queen Helene kilka lat temu na YouTube. Maseczka ma nie tylko właściwości antyseptyczne i normalizujące pracę gruczołów łojowych, dzięki czemu łagodzi zmiany trądzikowe. Wspaniale oczyszcza skórę tłustą i zmniejsza widoczność porów. Poza tym nawilża skórę i łagodzi podrażnienia, a także rozluźnia mięśnie, dzięki czemu zmarszczki są mniej widoczne.
Dlatego Miętowa maseczka oczyszczająca Mint Julep Masque Queen Helene jest idealna zarówno dla córki borykającej się z trądzikiem, jak i jej dla mamy chcącej złagodzić proces starzenia się skóry.
Lubię tą maseczkę nie tylko za działanie, ale również komfort stosowania. Miętowy zapach jest niezwykle przyjemny. Zwłaszcza podczas letnich upałów. Jednak maseczka przyjemnie orzeźwia nawet zimą i bardzo lubię nakładać ją w kąpieli. Poza tym maska jest gęsta i wydajna. Dlatego wcale się nie dziwię, że od lat jest sprzedawana w Stanach Zjednoczonych i Europie w niezmienionym składzie. Pisałam nawet o niej na początku prowadzenia JulioBbloga w poście: Dwie ulubione maseczki oczyszczające z glinką. Było to dokładnie 2 lata temu, a moja opinia o Miętowej maseczce oczyszczającej z glinką zieloną Mint Julep Masque Queen Helene jest nadal pozytywna.
Dwa kolejne kosmetyki Queen Helene to peelingi. Peeling z masłem kakaowym Cocoa Butter Scrub Queen Helene, oraz Peeling z aloesem Aloe Vera Scrub Queen Helene.
Rzadko używam peelingów, więc jeśli na jakieś się decyduję wybieram zawsze tylko takie, które są bardzo delikatne. Takie uroki posiadania problematycznej i wrażliwej skóry… Nie jest jednak powiedziane, że trzeba zrezygnować z oczyszczania peelingiem nawet bardzo wrażliwej skóry. Podstawa to tylko wybór bardzo łagodnego produktu.
Zarówno Peeling z masłem kakaowym Cocoa Butter Scrub Queen Helene, jak i Peeling z aloesem Aloe Vera Scrub Queen Helene, są na tyle delikatne, że mogą być stosowane codziennie. Dlatego – nawet przy mojej wrażliwej skórze – mogę pozwolić sobie na cotygodniowe złuszczanie Dzięki temu kosmetyki wystarczą mi na długo, bo każda tuba, która kosztuje 22,90zł zawiera aż 170g produktu.
Peeling z masłem kakaowym dla bardzo suchej skóry Cocoa Butter Scrub Queen Helene
Skuteczny i delikatnie złuszczający peeling z masłem kakaowym. Poprawia ukrwienie i świetnie przygotowuje skórę na przyjęcie innych preparatów. Wygładza pozostawiając uczucie miękkości i odprężenia. Pomaga w nawilżeniu i utrzymaniu odpowiedniej wilgotności skóry. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Może być stosowany codziennie.
Peeling z aloesem dla skóry wrażliwej Aloe Vera Scrub Queen Helene
Delikatny peeling pozwalający na głębokie i dokładne oczyszczenie skóry wraz z jednoczesnym jej nawilżeniem. Aloes dzięki działaniu bakteriobójczemu wnika głęboko w pory skóry i przyspiesza jej regenerację. Zawartość orzecha włoskiego i mączki migdałowej pomaga usunąć z powierzchni skóry wszelkie zanieczyszczenia oraz martwe komórki i zaskórniki. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Może być stosowany codziennie.
Jak widzicie na zdjęciu – obydwa peelingi Queen Helene mają kremową formułę, w której zatopione są małe złuszczające drobinki. Dzięki temu kosmetyki nie podrażniają nawet bardzo suchej, ani wrażliwej skóry, więc można je stosować bez obaw, również jako peeling enzymatyczny – nakładając jak maseczkę.
Obydwa peelingi bardzo przyjemnie oczyszczają twarz z martwych komórek naskórka i przygotowują cerę do dalszej pielęgnacji. Ja po peelingu lubię nakładać nawilżającą maseczkę, ponieważ po oczyszczaniu skóra świetnie chłonie substancje pielęgnujące. Dlatego mimo, że moja cera jest wrażliwa i ma sporą tendencję do odwadniania, chętnie używam łagodnych peelingów.
Po Peeling z aloesem dla skóry wrażliwej Aloe Vera Scrub Queen Helene sięgnęłam w pierwszej kolejności. Głównie dlatego, że bardzo cenię aloes w pielęgnacji. O jego właściwościach pisałam więcej w poście o czystym żelu aloesowym. Jeśli jesteście ciekawe – zapraszam: Żel aloesowy – niezbędnik w kosmetyczce: zastosowania.
Aloesowy peeling Queen Helene przyjemnie, świeżo pachnie i oczyszcza skórę bez uczucia ściągnięcia. Dlatego bardzo go lubię. Poza tym jest wydajny, a data ważności od otwarcia długa. Przez 12 miesięcy bez problemu zużyję kosmetyk.
Peeling z masłem kakaowym dla bardzo suchej skóry polubiłam jeszcze bardziej. Pięknie pachnie kakao, ma bardzo przyjemną kremową konsystencję… Niezwykle łagodnie, a jednocześnie skutecznie oczyszcza skórę. Kompletnie nie podrażnia, ani nie przesusza. Mam wręcz wrażenie, że po jego aplikacji skóra jest nie tylko gładsza, ale również lepiej nawilżona. Wydaje mi się, że pomimo dobrego działania peelingu z aloesem, wersja z masłem kakaowym skuteczniej oczyszcza skórę.
Obydwa peelingi Queen Helene dobrze oczyszczają skórę, nie wywołują podrażnień i mają korzystny stosunek jakości do ceny. Moim faworytem jest jednak peeling z masłem kakaowym, który ma w mojej ocenie lepsze właściwości ścierne, a przy tym pięknie pachnie
Dlatego pewnie nie będziecie zaskoczone, że w ostatecznym werdykcie wygrywa u mnie Peeling z masłem kakaowym dla bardzo suchej skóry Cocoa Butter Scrub Queen Helene. Co nie zmienia faktu, że Peeling z aloesem dla skóry wrażliwej Aloe Vera Scrub Queen Helene jest też godny uwagi.
Maseczkę miętową Mint Julep Masque Queen Helene polecam z kolei każdemu. Naprawdę warto mieć ją w łazience, ponieważ dobrze wpływa na skórę w różnych wieku i różnymi potrzebami. Dlatego maska Mint Julep Masque Queen Helene nadal pozostanie w gronie moich maseczkowych faworytów.
Twoje zdanie ma znaczenie! Zapraszam do dyskusji w komentarzach
24 komentarzy do "Miętowa maseczka i dwa peelingi Queen Helene"
Ta maseczka jest świetna! Używam jej regularnie już całkiem długo i również jestem zachwycona 😀
Chyba nie spotkałam jeszcze negatywnej opinii na temat Mint Julep Masque Queen Helene, więc fajnie że i u Ciebie się sprawdza Joanno. No ale tym razem Cię nie zaskoczyłam niczym nowym 😉
To prawda że mnie nie zaskoczyłaś Dlatego wreszcie mogę napisać komentarz A nie tylko dodać na moją listę zakupów. Już i tak jest za długa hehe
Heh, Joanna każdy Twój komentarz jest mile widziany A co do listy zakupów to moja też bywała dość długa, ale często okazywało się że potem pewnych rzeczy w ogóle nie chciałam, ani nie potrzebowałam, albo zastanawiałam się co to w ogóle jest? Zatem długa lista nie jest zła, uświadamia zbytki
Coś w tym jest Julia. Ja zwykle wpisuję WSZYSTKO co mi się spodoba i co chcę. Pod koniec miesiąca robię selekcję co wyrzucić, a co kupić i faktycznie sporo odpada. Mam też osobną listę do zakupów za granicą. Teraz w planach Londyn więc nieźle się obkupię. Ponoć strefa bezcłowa na lotnisku Luton jest rozbudowana zatem już zacieram łapki na zakupy :):):)
O, to coś czuję że zaszalejesz Kiedy lecisz?
Już w pierwszy weekend sierpnia Nie mogę się doczekać♥︎
W takim razie życzę Ci udanego wyjazdu i świetnych zakupów!
Dziękuję Julia :*
Nie wiem jakie wcześniej były te opakowania ale teraz bardzo ładnie się prezentują. Nie znam tej firmy ale po Twoim wpisie mam ochotę coś od nich wypróbować.
Nie znam kompletnie tej firmy ale lubię maseczki na bazie glinki Miętowy zapach jest super rzadko w sumie trafiam na miętowe kosmetyki.
Masz rację, również nie znam wielu miętowych kosmetyk. Trochę szkoda bo lubię miętowy zapach A glinka to u mnie od zawsze maseczkowa podstawa
Ja sto lat temu miałam piling pomegranate & raspberry. Boże jak on pachniał! Bosko. Tym kakaowym to mnie podkusiłaś. Tym bardziej że u mnie dieta to będzie sobie chociaż poniucham 😛
Cocoa Butter Scrub Queen Helene pachnie naprawdę ładnie
W moim przypadku również jedynie delikatne peelingi wchodzą w grę. Moja skóra jest bardzo delikatna więc dziękuję za polecenie czegoś złuszczającego do delikatnej skóry.
Bardzo proszę Na mojej wrażliwej skórze te kosmetyki stosowane raz na kilka dni dobrze się sprawdzają, więc mam nadzieję że tak samo będzie u Ciebie.
Pierwszy raz spotykam się z jakimkolwiek miętowym produktem do pielęgnacji! Jestem pod wrażeniem 😉
Uwielbiam miętę i to dosłownie! Nie dość, że ma fajny wpływ na naszą cerę, to jeszcze może znaleźć zastosowanie w innych dziedzinach.
Moja mięta w doniczce twierdzi tak samo
Chociaż jedna firma, która ma dobrego rodzaju kosmetyki za dość nie wielką cenę! Pełen szacunek 😉
Odpukać w niemalowane, ale na szczęście nie mam trądziku. Mimo to miętowa maseczka jest świetna i spisuje się idealnie.
Noo, odpukać! Ja się stanowczo za długo męczyłam! A co do maseczki Mint Julep Masque Queen Helene to jest bardzo uniwersalna – fajnie odświeża i wygładza również cery bez trądziku. To chyba najbardziej uniwersalna maska do twarzy jaką znam.
Uwielbiam tę miętową maseczkę Queen Helene! Od czasu do czasu tylko zmieniam, żeby skóra się nie przyzwyczaiła za bardzo. Jest najlepsza!
U mnie też miętowa maseczka Mint Julep Masque Queen Helene na stałe gości w pielęgnacji